poniedziałek, 4 lipca 2016

Co to był za weekend

Witajcie! Weekend był pełen wrażeń i przygód. W sobote rano wybraliśmy się nad rzekę gdzie Sara szalała w wodzie, biegała, chlapała nas. Próbowała gryźć opone która była w rzece, kopała też śmiesznie to wyglądało. W ogóle nie czuła upału. Później wybraliśmy się do dziadków Kamila na działkę gdzie Sara chodziła samopas, my zajęliśmy sie rozmową. Gdy wyszłam zobaczyć gdzie Mycha się podziewa dostałam prawie zawału Sara jak gdyby nigdy nic spacerowała sobie po polach od razu zawołałam Kamila i natychmiast pojawiło się pytanie jak ona tam wyszła okazało się że brama była uchylona. Kamil zaczął ją wołać i stał w miejscu żeby jej nie spłoszyć i wyobrażacie sobie że przyszła jak potulny baranek byłam w szoku- cała rodzina ją za to wychwaliła, ja wyściskałam. W głowie miałam już najgorsze scenariusze i mnóstwo pytań.



Wieczorem wróciliśmy do rodziców Kamila gdzie Sara biegała do późna na podwórku z Nelą. Nazajutrz od rana padało ale po południu wyszło słońce i Sara bawiła się z 6 letnią Madzią na podwórku, ganiały się, rzucała jej piłkę, patyki. Wieczorem znaleźliśmy ptaki które wypadły z gniazda na podwórku, niestety Nela znalazła je pierwsze i jednego zabiła... Dostała porządny ochrzan ale wiadomo to nie zwróciło życia ptakowi. 

Zdjęcie robione dzień wcześniej nad jeziorem
Weekend był udany, szkoda że tak szybko się skończył.

1 komentarz: