poniedziałek, 7 marca 2016

Nieudana wycieczka do Krakowa

Witajcie! Wczoraj wybraliśmy się z Kamila mamą, Kamilem i Sarą do Krakowa. Tak się cieszyłam bo mieliśmy zostawić Kamila mamę pod Ikeą żeby zrobiła sobie zakupy, a sami mieliśmy jechać przejść się nad Wisłą, trochę po rynku itd. Wyruszyliśmy o 11 i jechaliśmy autostradą, jak mieliśmy już około 50km do Krakowa to zaczęło się coś dziać z samochodem. Zatrzymaliśmy się na poboczu i myśleliśmy że tylko silnik się przegrzał i pojedziemy dalej jak przestygnie, niestety nie jadąc dalej znowu musieliśmy się zatrzymać, potem kolejny raz i zaczęliśmy szukać mechanika, a że była niedziela to ciężko było znaleźć. Ale w końcu pewien pan się zlitował i zobaczył samochód nic tam nie naprawiał itd bo stwierdził że jest niedziela i mu się nie chce i powiedział żebyśmy wracali do domu bo uszczelka pod głowicą jest uszkodzona i z powrotem może uda nam się jakoś dojechać, a w Krakowie w korku jak będziemy stać to już niestety możemy nie wrócić do domu. No i co zawróciliśmy niestety, a byliśmy 10km przed Krakowem tylko no ale cóż poradzić, jeśli by się zepsuł w Krakowie to nie wiem jakbyśmy wrócili, samochód na lawetę, a my z Sarą nie wiem gdzie bo przecież do pociągu czy busa się nie wejdzie z psem. Ehhh....  A tak się cieszyłam na ten wyjazd było tak blisko, Sara pozwiedzała tylko jakieś pobocza, las i stacje paliw na których się zatrzymywaliśmy ;) Teraz koszta zrobienia samochodu to jakieś 400 złotych tragedia. No ale myślę że przed świętami zdążymy wybrać się jeszcze raz mam nadzieję że już uda nam się dojechać.

Sara przed podróżą rano tak smacznie spała ;)


Tutaj drugi przystanek

Kamil już coś oglądał przy samochodzie ;)



W drodze powrotnej bardzo zgłodnieliśmy i podjechaliśmy jeszcze do jakiejś restauracji Kojot. Wzieliśmy jedzenie na wynos i jedliśmy w samochodzie żeby Sara nie siedziała sama, o dziwo nawet się nie zainteresowała bo cały czas spała ;)





Mam nadzieję że jeszcze zrobię dla Was posta z Krakowem niebawem tylko już udanego :)

15 komentarzy:

  1. Dokładnie tak samo jak my w wakacje jechaliśmy nad morze :D na jeden dzień bo akurat mieliśmy razem wolne. I jakieś 10 km przed Stegna w korku zepsuło nam się auto. Potem jakiś gościu bas poholował do Stegny i powiedział, że nie chce od nas pieniędzy ale jak kiedyś będziemy widzieć na drodze kogoś kto potrzebuje takiej pomocy to żebyśmy mu pomogli. Skończyło się tak, że my wróciliśmy o 1 w nocy busem a auto na drugi dzień lawetą za 400 złotych. To dopiero był udany wakacyjny wyjazd haha. Ale mam nadzieję, że Wam się kiedyś uda dotrzeć do Krakowa z Sarą! Czekam na relację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha serio? To widzę że mieliście również niesamowite szczęście :D No też mam taką nadzieję :)

      Usuń
  2. Niestety :( Dobrze, że potrafiliście odpuścić w odpowiednim momencie, bo jeśli mieliście problemy pchać się na siłę nie ma co, gdyby samochód zepsuł się później mogłoby być tylko gorzej :/ Oj, na pierwszym zdjęciu jak słodko śpi dzieciątko ^^ Mam nadzieję, że uda wam się jeszcze kiedyś dojechać do Krakowa ;) No i oczywiście liczę wtedy na szczegółowy opis zdarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze że zawróciliśmy bo nie wiem co byśmy zrobili jakby się w Krakowie popsuł całkiem ;) Będziemy dążyć do tego żeby jeszcze się wybrać do Krakowa ;)

      Usuń
  3. Nie martw się, na pewno uda się Wam niedługo dojechać do Krakowa ;) Najważniejsze, że wróciliście jakoś do domu. A Sara jak słodko śpi a aucie, pewnie zasmuciła się, że poznała Smoka Wawelskiego ;)
    Pozdrawiamy!

    http://nalamojpiesek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Całe szczęście, że nic Wam się nie stało! Na pewno jeszcze kiedyś udacie się do Krakowa i spacerek się uda :).

    fastyork.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj przykra historia, bardzo nie lubię takich sytuacji.
    ps.jakby co to do pociągu można wejść z psem jak masz kaganiec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Nie wiedziałam :) Dzięki, na przyszłość będę wiedzieć bo właśnie mówiłam wtedy że jakbyśmy tak nie dojechali to jak ja z Sarą wrócę, ani autokarem nie można, myślałam że pociągiem też, a tu taka wiadomość :D

      Usuń
  6. Współczuję!:( O mały włos również byśmy nie dojechali do Gdyni, po drodze ciągle coś.... no ale na szczęście się udało (zresztą jest post na blogu). Tak jak ktoś wyżej napisał-możesz jeździć pociągiem/autobusem, ale obowiązkowo kaganiec :)
    Hah, my jak mieliśmy postój do MC, pies się ode mnie nie mógł oderwać, w końcu żarcie! :D
    Pozdrawiamy i życzymy, by następne wyjazdy już się udały :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Napiszcie do nas jak będziecie w Krakowie, może i my gdzieś wyskoczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okey :) 2-3 kwietnia w sobote może się uda już nam wyruszyć :D

      Usuń
  8. Niestety czasem się tak zdarza, a szkoda - bo Kraków piękny... mi zawsze jakieś nieprzewidywalne sytuacje się zdarzają wtedy, gdy najbardziej chcę ich uniknąć - także rozumiem.. też polecam pociągi, niezawodne - chyba, ze sie spóźniają... :)

    OdpowiedzUsuń